Dzień 4 – Hairy Coo – Highlands

Przymus spotkania włochatej krowy stał się moją obsesją odkąd postanowiłam pojechać do Szkocji. Znajomy podesłał mi linka do firmy Hairy Coo – http://www.thehairycoo.com/. Wystarczyło, że spojrzałam na logo i postanowiłam, że koniecznie muszę się z nimi gdzieś wybrać! Poza tym ich strona jest naprawdę świetnie przygotowana – najważniejsze info, kolorowo, video, prosty i konkretny przekaz, no i polecane przez Tripadvisor.

Rezerwacja jest banalna, wystarczy to zrobić przez stronkę. Uwaga! Płacimy po wycieczce – Hairy Coo działa na zasadzie tipów – nie ma określonej ceny wycieczki. Przewodnik przez to stara się kilka razy bardziej, żeby te kilka godzin z nim było dla nas jak najbardziej wartościowych. Głupio potem nie dać porządnego tipa.

Pomarańczowy bus – to zwiastun zupełnie odjechanej firmy, innej od zwykłych touroperatorów – tego oczekiwałam i to właśnie się potwierdziło w sobotę, kiedy wybrałam się w nieco pochmurny dzień kolejny raz zobaczyć Highlands – wybrałam wycieczkę FREE Highlands Scottish Tour. Miejsce odjazdu znajduje się na Royal Mile. Ja akurat jechałam, kiedy przewodnikiem był Donald – człowiek z prawdziwą pasją, niesamowitą energią, a przede wszystkim wiedzą. Wyobraźcie sobie, że prowadził busa, równocześnie opowiadając o historii Szkocji, Highlands, sypiąc ciekawostkami z rękawa. Jak on to ogarnia równocześnie – nie wiem, natomiast jestem pełna podziwu. Trasa wycieczki może nie jest długa, natomiast jest sporo przystanków i możliwości zaczerpnięcia świeżego powietrza i robienia zdjęć.

Zaczęliśmy of Forth Bridge – cudu architektury. Tutaj przystanek na poranną kawkę.

 

 

 

W drodze tak pięknie:

 

 

STIRLING

 

Następnie zwiedzaliśmy National Wallace Monument i przejeżdżaliśmy koło zamku w Stirling – tutaj krótka przerwa. Zamek jest przepiękny, niestety nie zwiedziliśmy go – następnym razem nie omieszkam.

 

 

 Widok na Stirling:

 

 

LAKE OF MENTEITH

Mieliśmy okazję zatrzymać się na dłużej, aby zobaczyć Lake of Menteith – miejsce, które zapewne jest inspiracją dla niejednego poety.

 

A oto i Donald – spójrzcie na jego outfit – trudno nie polubić tego człowieka.

 

Zatrzymaliśmy się w Aberfoyle na dość długi lunch. Aberfoyle to typowa wioska, w której króluje rybołówstwo oraz piwo Żywiec. Znalazłam taki też ciekawy obrazek, typowy dla Szkocji i ogólnie Wielkiej Brytanii – sklepik ze świątecznymi pamiątkami.

 

Widoczek z trasy

 

LOCH KATRINE

Katrina oczywiście musiała zwiedzić Loch Katrine:) Czas był na krótką przechadzkę, krótką, gdyż w dosyć konkretnym deszczu, ale miejsce zapewne piękne jak jest pogoda. Zapewne.

 

Przystanek w Trossachs National Park

 Zatrzymaliśmy się w Trossachs National Park, gdzie główną atrakcją był Hamish – następna włochata krowa:)
 
Największymi gwiazdami całej wyprawy okazały się hairy coo’s – szczególnie Fiona, która stworzona została chyba do tego, aby robić jej zdjęcia. Jako PR-owa wizytówka firmy służy z pełnym poświęceniem i widać, że bardzo lubią się z Donaldem:)
 Film dostępny tutaj
Przeurocze stworzenia. Od teraz zwykłe krowy są dla mnie nudne!

 

 Donald wozi ze sobą w busie takie oto zacne czapy. Nie byłabym sobą, gdybym jednej nie ubrała:)

DOUNE CASTLE

Na podsumowanie deszczowego, lecz pełnego atrakcji dnia – Doune Castle, czyli coś, na co czekałam najbardziej jako wierna fanka Monty Pythona. Niesamowite to było uczucie znaleźć się w miejscu, gdzie kręcili “Św. Graala”. Podobno odbywają się tam wesela – nie obraziłabym się na swoje w takim miejscu:)

A oto i wspomniana słynna scena z Doune Castle:

Po drodze mieliśmy kilka przygód, natomiast Donald okazał się mega pokornym, doświadczonym i profesjonalnym przewodnikiem. Z czystym sercem polecam Hairy Coo i na pewno z chęcią wybiorę się na inną z ich wycieczek, kiedy tylko będę w Edynburgu.

Wygrzebałam na YT czyjeś wideo, bardzo ciekawy skrót z wycieczki w Highlands: